Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji
Data publikacji: 13.04.2022 r.
Angelika Kopcińska niedawno ukończyła politechnikę i już stoi u progu międzynarodowej kariery. A to za sprawą samodezynfekującego się krzesła – wynalazku, na którego pomysł wpadła podczas pobytu na Erasmusie w Walencji.
KR: W ramach swojej pracy dyplomowej na Politechnice Krakowskiej stworzyłaś samodezynfekujące się krzesło, zapobiegające rozprzestrzenianiu się wirusów, w tym SARS-CoV-2. Jak to działa?
AK: Wykorzystałam technologię światła ultrafioletowego UV-C. Jest to powszechnie stosowana metoda do dezynfekcji. Diody światła ultrafioletowego ukryłam w krześle w taki sposób, aby były niedostępne dla użytkownika i spełniały kryteria bezpieczeństwa. Wymagało to skonstruowania mechanizmu, który przemieszczałby materiał krzesła w taki sposób, aby miejsca, które są najczęściej dotykane przez użytkowników, były dezynfekowane. Materiał przesuwa się więc na rolkach, napędzanych przez silniki prądu stałego, przechodząc przez część dezynfekującą, w której znajdują się diody światła ultrafioletowego. Taka dezynfekcja musi trwać minimum trzy minuty. Na siedzisku znajduje się czujnik dotyku, który wysyła sygnał do mikrokontrolera z informacją o tym, czy ktoś siedzi na krześle. Dodatkowo prototyp wyposażony jest w wyświetlacz OLED, na którym pojawiają się komunikaty o przebiegu procesu dezynfekcji.
Rozumiem, że diody są elementem, który co jakiś czas trzeba wymienić?
Tak, diody mają określoną żywotność. Żeby jednak wiedzieć dokładnie, kiedy trzeba je wymienić, będę musiała nieco zmodyfikować projekt. Chciałabym dodać do krzesła fotorezystory, czyli czujniki, które reagują na światło. Jeśli diody przestaną świecić, to właśnie fotorezystory wyślą sygnał do mikrokontrolera, który steruje układem.
Jakie może być przeznaczenie takiego krzesła?
Przygotowałam trzy wizualizacje prezentujące jego możliwe zastosowanie. Pierwsza przedstawia krzesło w przestrzeni komunikacji miejskiej, druga – krzesła modułowe do poczekalni (w szpitalach, na lotniskach itp.), ostatnia – krzesło mobilne, które mogłoby być używane np. w restauracjach, szkołach i wszędzie tam, gdzie jest konieczność przesuwania mebla.
Krzesło jest prototypem, do którego stworzenia przyczynił się twój pobyt na wymianie międzynarodowej w ramach programu Erasmus+.
To prawda, rok temu wyjechałam do Hiszpanii na wymianę studencką, która stała się inspiracją do podjęcia przeze mnie samodzielnych prac nad projektem, o którym rozmawiamy.
Na Politechnice w Walencji brałam udział w tzw. European Project Semester (EPS). I właśnie w trakcie tego projektu, razem z międzynarodową grupą studentów, rozpoczęliśmy prace nad samodezynfekującym się krzesłem.
Jednak prototyp hiszpański różni się znacząco od twojej autorskiej ostatecznej wersji. Na czym polega różnica?
Krzesło, które skonstruowaliśmy w Hiszpanii, dezynfekowało się za pomocą płynu, a nie za pomocą promieni UV-C. Moim pomysłem już wtedy było użycie promieni UV-C, niestety nie udało mi się przekonać do niego reszty zespołu. W Hiszpanii pracowaliśmy nad prototypem pół roku. Potrzebny był do niego układ hydrauliczny, zbiornik i pompa. Za stronę hydrauliczną odpowiadała inna część mojego zespołu, ja zajęłam się doborem komponentów elektrycznych, układem elektrycznym, wizualizacją i programowaniem, tak by krzesło było w pełni automatyczne. Sterowaniu podlegał elektrozawór. Jeśli ktoś usiadłby na siedzisku, w którym znajduje się czujnik dotyku – detektor, do mikrokontrolera wysyłany byłby sygnał. Dzięki temu elektrozawór mógłby się otworzyć i zamknąć. Wówczas odbywałaby się dezynfekcja – dziesięć sekund po tym, jak ktoś wstanie z krzesła.
Ile osób pracowało nad projektem?
Pięć. Prowadzący – Katalończyk, jedna osoba z Węgier, dwie z Francji i ja. Wszyscy oprócz lidera byliśmy studentami.
Co dało ci to doświadczenie?
Widzę kolosalną różnicę w moich kompetencjach językowych. Polepszałam swój hiszpański i angielski każdego dnia.
Zanim wyjechałam, nie wyobrażałam sobie pracy z obcokrajowcami czy mieszkania za granicą przez dłuższy czas. Teraz, po powrocie, bardzo chętnie bym ponownie gdzieś wyjechała i popracowała w międzynarodowej firmie. Pokonałam swoje bariery.
A jak wyglądał sam pobyt na Erasmusie w Hiszpanii?
Już kampus zrobił na mnie duże wrażenie! To wielki palmowy ogród, przez który przechodzi się do kolejnych budynków. Wszędzie były fontanny i wiele miejsc do odpoczynku. Niestety, mój Wydział Mechaniczny w Krakowie jest inny – sprawia wrażenie trochę zapomnianego. Mam jednak świadomość, że uczelnie w Hiszpanii są płatne, zatem ich władze dysponują większymi funduszami, żeby przyciągać studentów. Dużą rolę odgrywa tu też klimat – w Walencji te ogrody są przepiękne zawsze, u nas jest zbyt chłodno, by studenci mogli korzystać z terenów zielonych cały rok. Dodatkowo na kampusie były ogólnodostępne korty tenisowe, boiska, basen. Semestr, który tam spędziłam, również z tych względów był dla mnie bardzo atrakcyjny.
Dużą wagę przywiązujesz do estetyki. Wiele osób może być zaskoczonych, że oprócz tego, że zajmujesz się maszynami i automatyką, jesteś również fotomodelką oraz finalistką konkursu Miss Polonia 2021/22...
Na obie te dziedziny poświęcam dużo czasu. Obecnie jestem zatrudniona jako inżynier automatyki w firmie AILIS Care, ale moja praca jest na tyle elastyczna, że mogę ją pogodzić z modelingiem. Wcześniej, na studiach, niejednokrotnie musiałam rezygnować z sesji zdjęciowych ze względu na egzaminy. Przygodę z modelingiem zaczęłam w wieku osiemnastu lat. Jako modelka pracowałam wtedy głównie w weekendy. Z czasem miałam coraz więcej zleceń. Dziś to zajęcie daje mi poczucie wyjątkowej kobiecości. Inżynieria natomiast była obecna w moim życiu od dzieciństwa. Od 13. roku życia tata, który także jest inżynierem, angażował mnie w rysowanie schematów elektronicznych, tworzenie rysunków 3D czy rysunków technicznych maszyn. Za tworzenie takich rysunków dostawałam kieszonkowe i jednocześnie powoli wdrażałam się w ten temat. Po liceum zdecydowałam się iść na politechnikę.
Jak na takie nietypowe połączenie pasji reagują osoby postronne?
W konkursie Miss Polonia poszukują nietuzinkowych kobiet, uroda nie jest głównym kryterium. Wszystkie uczestniczki oprócz modelingu zajmują się innymi ciekawymi dziedzinami i w tym środowisku nie jest to czymś niecodziennym. Natomiast w życiu często spotykam się z zaskoczeniem, że taka delikatna dziewczyna pracuje przy maszynach. Być może wynika to z przekonania, że praca z maszynami jest pracą fizyczną. A ja nie podnoszę tych maszyn, nie zajmuję się ich montażem, tylko ich projektowaniem i elektroniką.
Być może zaskoczenie wynika też z faktu, że wciąż na stanowiskach inżynieryjnych jest niewiele kobiet. Na moim kierunku studiów było 120 osób, w tym tylko trzy kobiety.
Wróćmy zatem jeszcze do okresu studiów. Czy samodezynfekujące się krzesło to twój pierwszy wynalazek?
Nie, robiłam już kilka projektów na uczelni. Na przykład w ramach pracy inżynieryjnej musiałam skonstruować stanowisko dydaktyczne do sterowania silnikiem krokowym oraz silnikiem prądu stałego. Wiedza, którą wówczas zdobyłam, bardzo ułatwiła mi późniejszą pracę nad automatycznie dezynfekującym się krzesłem.
Jakie będą dalsze losy tego projektu?
Odezwało się do mnie kilku inwestorów, którzy chcieliby stworzyć ze mną start-up. Moje automatycznie dezynfekujące się krzesło jest tak naprawdę domowej roboty prototypem wykonanym z najtańszych materiałów. Aby krzesło mogło wejść do produkcji, musi zostać zbudowane z lepszych materiałów, przede wszystkim potrzebuje lepszych silników. Te użyte w prototypie są najtańsze, kupione z własnego budżetu.
Czyli czeka cię kariera konstruktorki?
Oprócz propozycji inwestorów dostałam ciekawą ofertę pracy. Poczułam się wyróżniona, że firma AILIS Care, w której dziś pracuję, sama się ze mną skontaktowała i zaprosiła na rozmowę. Obecnie wraz z zespołem będziemy tworzyć urządzenie medyczne do wczesnego wykrywania nowotworu piersi.
A co się ostatecznie stało z prototypem stworzonym przez was w Hiszpanii?
Tamten projekt odszedł w zapomnienie, bo – prawdę powiedziawszy – nie był zbyt udany. Po zdezynfekowaniu krzesło pozostawało mokre, a płyn mógłby wchodzić w reakcję ze skórą lub z ubraniami. Zwłaszcza że zazwyczaj środki dezynfekujące zrobione są na bazie alkoholu, a alkohol reaguje m.in. ze skórzanymi ubraniami, odbarwia je. Krzesło miało zbyt dużą pompę z płynem, przez co było ciężkie i niezbyt mobilne. Nie mieliśmy też możliwości, żeby odizolować część elektryczną od części z płynem, więc mogłoby dojść do zwarcia. Niemniej jednak tamten projekt był ważnym etapem mojej edukacji. Uczymy się przecież na błędach.
Angelika Kopcińska: absolwentka Wydziału Mechanicznego (kierunek: automatyka i robotyka) Politechniki Krakowskiej (2021), twórczyni prototypu oryginalnego krzesła samodezynfekującego się światłem ultrafioletowym. W latach 2020-21 uczestniczka wymiany studenckiej w ramach programu Erasmus+ w Hiszpanii. Jest również finalistką konkursu Miss Polonia 2021/22 [rozstrzygnięcie będzie miało miejsce po ukazaniu się numeru „EdA” 1/2022 w druku] i fotomodelką.