Fundacja Rozwoju Systemu Edukacji
Data publikacji: 22.03.2023 r.
Czas wyzbyć się stereotypowego myślenia, że pozyskanie pieniędzy z UE oznacza biurokrację, masę dokumentów i trudności w rozliczaniu – apeluje Sebastian Chmara, były wieloboista i wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, który realizował projekty w programie Erasmus+ Sport.
MR: Gdyby nie Erasmus+ Sport, w Polsce nie odbyłaby się najdłuższa sztafeta w historii lekkiej atletyki?
SCh: Na pewno! To była jedna z konkurencji wieńczących Athletics Unlimited Games, trzydniową imprezę sportową dla 12- i 13-latków z dziesięciu krajów unijnych, którą Polski Związek Lekkiej Atletyki (PZLA) zorganizował w sierpniu 2022 r. w Krakowie dzięki programowi Erasmus+ Sport. Sztafeta liczyła 800 zawodników, każdy z nich przebiegł 200 metrów, a zmian było aż 80. Gdyby nie ten projekt, przeprowadzenie tego typu przedsięwzięcia w tej kategorii wiekowej byłoby praktycznie niemożliwe. Oczywiście sport nie ma granic, a zawodnicy rywalizują na arenach międzynarodowych, ale – jako wiceprezes PZLA, który odpowiada m.in. za projekty młodzieżowe – wiem, że nie ma tego typu ofert dla tak młodych sportowców. Europejskie federacje lekkiej atletyki nie organizują imprez dla osób w tym wieku. Z naszej perspektywy było to więc wydarzenie bez precedensu. Pomógł nam w tym program Erasmus+ Sport, dzięki któremu mogliśmy pokryć koszty przejazdu wszystkich uczestników.
Do Krakowa zaprosiliście również reprezentację młodych lekkoatletów z Ukrainy. To wpisuje się w politykę unijną, która zakłada realizację projektów solidarnościowych.
Choć Ukraina nie jest członkiem Unii Europejskiej, to dostaliśmy zgodę, by w tym trudnym dla niej czasie zaprosić do nas ukraińską młodzież. Było to ważne nie tylko dla nas, ale przede wszystkim dla tych młodych ludzi. Przypieczętowało to naszą solidarność z sąsiadami zza wschodniej granicy. Projekt Erasmusa+ zadziałał tu wielowymiarowo, bo oprócz tego, że integrował członków Unii i łączył ich przez sport, pozwolił także młodzieży z Ukrainy nawiązać kontakty z rówieśnikami z innych państw.
Daliście rówieśnikom z różnych krajów możliwość rywalizacji i jednocześnie integracji. Da się to połączyć w sporcie?
Oczywiście! A do tego dochodzi promocja Polski jako członka Unii Europejskiej. Nieprzypadkowo zaproponowaliśmy, aby to właśnie Kraków był gospodarzem imprezy. To miasto ma bowiem do zaoferowania mnóstwo atrakcji. Zawodnicy zwiedzali Kopalnię Soli w Wieliczce i krakowski Rynek Starego Miasta. Ten wspólnie spędzony czas mocno ich zintegrował.
Teraz szansę integracji, ale też wymiany doświadczeń, dostaje kadra sportowa. W tym roku, po raz pierwszy w historii sportowego Erasmusa, można było ubiegać się o dofinansowanie na projekty w zakresie mobilności. Polscy trenerzy ruszą do kolegów po fachu z innych krajów i po powrocie wprowadzą tu innowacje, dzięki czemu nasza młodzież będzie lepiej przygotowana do międzynarodowej rywalizacji?
To już się w sporcie dzieje, ale możliwość, którą właśnie stworzono, istotnie to przyspieszy. Dziś trenerzy i zawodnicy wymieniają się pomysłami szkoleniowymi. Takim przykładem w polskiej kadrze lekkoatletów jest choćby Anna Kiełbasińska, która ćwiczy pod okiem holenderskiego trenera. My też zatrudniamy szkoleniowców z zagranicy. Jeszcze kiedyś barierą mógł być język, ale obecnie wielu trenerów posługuje się płynnie angielskim. Do tej pory ośrodkom sportowym brakowało pieniędzy na doszkalanie swoich ekip. Teraz, kiedy na mobilność kadry przeznaczono środki unijne, będzie więcej wyjazdów szkoleniowych, co z pewnością przełoży się na wyniki naszych zawodników.
Agata Dziarnowska z Komisji Europejskiej, podczas grudniowej konferencji w Centrum Olimpijskim, apelowała do zainteresowanych programem Erasmus+ Sport, by nie bali się aplikować o środki unijne. Czy mając dobry pomysł na projekt, naprawdę łatwo je zdobyć?
Proces aplikowania o te fundusze niewiele różni się od tego, kiedy klub sportowy stara się o inne dotacje. Czas wyzbyć się stereotypowego myślenia, że pozyskanie pieniędzy z Unii oznacza ogromną biurokrację, masę dokumentów do wypełnienia i trudności w rozliczaniu. My, jako Polski Związek Lekkiej Atletyki, realizujemy już drugi projekt dofinansowany z programu Erasmus+ Sport i nie mieliśmy dotąd żadnych problemów. Zajmują się tym oczywiście fachowcy, którzy mają doświadczenie w sięganiu po dotacje rządowe i samorządowe, ale zasady są podobne. Wystarczy jasno przedstawić swój pomysł i napisać, czego się oczekuje. Nie ma powodu do obaw. Trzeba aplikować, bo szansa na pozyskanie pieniędzy z Erasmusa+ jest ogromna.