Liczne strony i fora internetowe promujące naukę języków obcych, podają różne sposoby i rady dotyczące nauki i nauczania języka obcego. W ostatnim czasie można zauważyć, że wielkim powodzeniem cieszy się podejście do języka zbudowane na optymistycznym przekazie. Jest to sposób, który na pewno warto polecić. Radosne treści, żarty i kawały, skecze, anegdoty, stand up, komedie, memy – dziś każdego dnia możemy spotkać takie treści w internecie, telewizji, radiu, podcastach, mediach społecznościowych. I dobrze! Umilają nam one czas, relaksują, zapewniają rozrywkę, ale także mogą pomóc w opanowaniu języków obcych. Społeczność The language nerds na Facebooku zabawia swoich czytelników zabawnymi grami słownymi dotyczącymi języka angielskiego. Niemal codziennie pojawiają się na niej memy, żarty, powiedzonka, smsy, ogłoszenia, wiadomości ukazujące niuanse tego języka. Dla mnie ma ona wielki potencjał edukacyjny. Wiele umieszczanych tam treści dotyczy detali, a ponieważ nie każdy jest w stanie zrozumieć przekaz, użytkownicy tej społeczności tłumaczą je tym, dla których język angielski nie jest językiem ojczystym. Jest to niesamowita wymiana pomiędzy językami bazująca na mediacji. Często żartuje się tam w elegancki sposób z języka niemieckiego, który w powszechnej opinii bywa postrzegany jako ten z długimi słowami. Widzieliście już kiedyś takie tasiemce?
1. Hochgeschwindigkeitspräzisionsanpflanzungstechnologie (53 litery)
2. Hochgeschwindigkeitspräzisionsanpflanzungssysteme (49 liter)
3. Wehrsoldempfängermehrarbeitsvergütungsverordnung (48 liter)
4. Rentenversicherungsleistungsverbesserungsgesetz (47 liter)
5. Schieneninfrastrukturfinanzierungsgesellschaft (46 liter)
6. Rückstandshöchstgehaltsfestsetzungsverfahren (44 litery).[1]
Tak, w języku niemieckim możemy spotkać takie wyrazy, ale tak naprawdę używa się ich w bardzo specyficznych sytuacjach. I wiecie co? Są bardzo praktyczne, bo precyzyjne i oszczędzają czas potrzebny na wyjaśnienia i dopytywanie. Takie wyrazy mają jeszcze jedną ważną rolę do spełnienia – aby zrozumieć, co oznaczają, potrzebna jest pewna doza kreatywności. Trzeba wyjść poza schemat, pomyśleć nieszablonowo i tak zbliżamy się do nagrody w postaci opanowania języka. Ale zostawmy te rekordy.
Słyszeliście może kiedyś jak niemieckie babcie wołają na swoje mruczusie? Dla wielu osób niemieckie słowo motyl (Schmetterling) brzmi jak pancernik, a to nic w porównaniu do przywołania niemieckiego Filemona, na niemiecką kicię zawołacie bowiem: Stardenburdenhardenbart. Czy nie wywołuje to uśmiechu na waszej twarzy? A humor przełamuje bariery. I to już prosta droga do sukcesu – tej niesamowitej radości, że w danym języku obcym czujecie się już bardzo pewnie.
Cofnijmy się w czasie. Pamiętacie może, kiedy po raz pierwszy rozmawialiście z rodzimym użytkownikiem jakiegoś języka? Kiedy zwroty, których uczyliście się w pocie czoła, nagle wybrzmiały i byliście szczęśliwi, że mówi się właśnie tak, jak wam to kiedyś objaśnił nauczyciel? Doskonale pamiętam tę sytuację. Rozbawiła mnie moja pierwsza rozmowa telefoniczna z pracownikiem firmy zajmującej się utylizacją odpadów. Stres był ogromny do momentu, kiedy po sekwencji typowych dla oczekującej rozmowy dźwięków, usłyszałam zamiast polskiego (pełnego pretensji) Halo! – miły męski głos: Karl-Heinz Brunn am Telefon – was kann ich für Sie tun? Uwierzcie mi – chciało mi się śmiać, ale równocześnie doceniłam tę niemiecką kindersztubę obecną nawet w rozmowie telefonicznej. Humor to emocje, a przeżywanie tego, co się mówi to możliwość zanurzenia się w języku i w konsekwencji prosta droga do jego opanowania.
Wracając do naszego polskiego laguna, to celem wielu pojawiających się w tej sprawie w zagranicznych serwisach informacji, nie było wyśmianie kogoś, kto z pewnej odległości pomylił legwana z rogalem, ale chęć … relaksu, otrzymania jakiejś wesołej, lekkiej historii w gąszczu pandemicznej depresji, smutku i zgryzoty. Zapewne wiele osób dowiedziało się jak wygląda legwan, a jeszcze więcej dowiedziało się jak ten rodzaj pieczywa jest określany w różnych językach i regionach. I tak niemiecki serwis internetowy Süddeutsche Zeitung w felietonie dotyczącym tego zdarzenia, wychwala zalety i smak francuskich croissantów.[1] Lekka i przyjemna informacja wyzwoliła więc kreatywność redaktorów, a jak się to ma do uczących się języków obcych? Materiał, który budzi pozytywne emocje, jest w jakimś sensie znany, aktywizuje i przyczynia się do zaangażowania w proces nauki. Coś, co nas interesuje, wydaje się łatwe, na pewno zapamiętamy na dłużej.
Jest taki repertuar żartów, który powoduje, że zawsze się uśmiecham. Śmieszy mnie pewien niemiecki dowcip, który brzmi mniej więcej tak: Katrin: „Tato, czy mogę założyć sukienkę Jil Sander na szkolny bal?” Ojciec: „Dlaczego nie! Jeśli macie ten sam rozmiar.” Żart ten jest tylko wtedy śmieszny, kiedy wiemy kim jest Jil Sander.[2] Bo czasem, aby się pośmiać trzeba też znać kontekst. Tak widzą to także studenci kierunków filologicznych, którzy wzięli udział w pilotażowym badaniu przeprowadzonym na Uniwersytecie Warszawskim w 2020 roku. Zapytani o obszary tradycyjnego kształcenia filologicznego, które cieszą się wśród nich największym zainteresowaniem, wymienili kulturę (24,7%) oraz naukę języka (19,8%).[3] Nauka o kulturze cieszyła się jak widać największym zainteresowaniem wśród respondentów, którzy podkreślali, że poznając realia danego obszaru, można lepiej zrozumieć otaczający nas świat, odnaleźć się w społeczeństwie, otworzyć umysł. Ale warto zauważyć, że poznawanie kultury łączy się niejako z nauką języka obcego, zresztą wskazaną przez respondentów jako drugi najistotniejszy obszar. I faktycznie tak jest – dzięki tej kombinacji można osiągnąć wyżyny. Bo aby prowadzić konwersację w obcym języku, trzeba mieć o czym mówić. Spotykam ludzi, którzy obwieszczają: Chciałbym mówić w tym języku, ale mi się to nie udaje. Ale kiedy zadasz im proste pytanie: Czym się interesujesz, jakie masz hobby? – odpowiadają lakoniczne. Aby przemówić w jakimkolwiek języku trzeba czytać, słuchać, rozmawiać i tak zdobyć wiedzę, którą można później podzielić się z innymi. O tym jak ważna jest znajomość kultury języka, którego się uczymy, pokazuje znany w Niemczech kawał dotyczący jednego z kanonicznych utworów literatury niemieckiej, dramatu Heinricha Kleista „Rozbity dzban”. Żart ten brzmi następująco: Wizytator pojawia się na zajęciach w klasie piątej. Wita się z nauczycielem, a potem przywołuje do odpowiedzi Maxa. "Co możesz nam powiedzieć o „Rozbitym dzbanie”?" Max, ma czyste sumienie: "Ja tego na pewno nie zrobiłem, proszę Pana." Ten zwraca się z oburzeniem do nauczyciela: "Słyszał Pan to? Co Pan na to?" Nauczyciel z wahaniem: "To łobuziak, ale on nigdy nie kłamie. Jeśli mówi, że tego nie zrobił, to nie zrobił." Oburzony wizytator udaje się do dyrektora, który jest bardzo zażenowany tą historią: "Ja naprawdę nie chcę, aby cokolwiek przylgnęło do naszej szkoły z tego powodu. Jak Pan myśli, ile kosztował ten dzban? Czy jeśli dam Panu dwadzieścia euro, to sprawa zostanie załatwiona?" Oburzony wizytator wraca do Ministerstwa Kultury[1], zgłasza się do sekretarza stanu i przedstawia mu sprawę. Ten kręci głową i mówi: "Cóż, jeśli mnie pytasz, to powiedziałbym, że to był dyrektor szkoły. Na pewno nie zapłaciłby tak szybko bez powodu..." Czyż ta zabawna anegdota nie jest ciekawym punktem wyjścia do omawianego tematu lekcji? A żartów nie brakuje. Niemal każdy temat można przedstawić w zabawny i intrygujący sposób. A przyjemna atmosfera na zajęciach pomaga kształtować relacje na linii uczeń-uczeń lub nauczyciel-uczeń.
W nauce języka obcego wszystko ma znaczenie. Na Twoją znajomość języka składa się wiele elementów. Wielu z nas ma słuszne przekonanie, że jednym z nich jest bez wątpienia umiejętność rozumienia żartów, kawałów czy satyry w języku obcym. Ponadto śmiejąc się, możesz się rozluźnić, a to sprzyja bez wątpieniu szybszemu przyswajaniu języka. Szukajmy zatem pozytywnych treści i uczmy się przy tym języków obcych!
[1] W Niemczech to właśnie to ministerstwo odpowiada za edukację szkolną.
[2] Niemiecka projektantka mody.
[3] Wyniki badania w: Smuk Maciej: Czego pragną przyszli filolodzy … Wyniki badania pilotażowego na temat świadomości wyboru i oczekiwań studentów filologii, w: Neofilolog. Czasopismo Polskiego Towarzystwa Nieofiologicznego. Nr 55/2, 2020, s. 195-207
[1] Informacje ze strony na Facebooku: Ich liebe Deutsch! Polskie odpowiedniki niemieckich słów mogą brzmieć następująco: 1. Technologia precyzyjnego sadzenia dużych prędkości, 2. Systemy precyzyjnego sadzenia dużych prędkości, 3. Rozporządzenie w sprawie dodatków do pracy w wojsku, 4. Ustawa o ubezpieczaniach emerytalnych, 5. Przedsiębiorstwo Finansowania Infrastruktury Kolejowej, 6. Procedura ustalania najwyższych dopuszczalnych poziomów pozostałości.